Rozmowa z

Szymonem Rogińskim

Monika Kozień: Czy lubisz horrory?

Szymon Rogiński: Hmm… kiedy byłem dzieckiem, spędzałem dużo czasu z Babcią. Władka była artystką malarką, a amatorsko pasjonatką teatru. Na dobranoc czytała mi baśnie ludowe, tłumacząc je na bieżąco z rosyjskich książek. Seanse były ekspresyjne, bajki raczej makabryczne – dobrze pamiętam te wieczorne babcine czytania. Mój kontakt z horrorem zaczął się wcześnie i potem lubiłem czytać opowieści grozy. Obecnie jestem raczej niechętny i wybredny, jeśli chodzi o horrory – oglądam tylko te, które są ciekawymi dziełami, na przykład wspaniała Czarownica. Bajka ludowa z Nowej Anglii w reżyserii Roberta Eggersa. Tym, co inspiruje mnie w tego typu twórczości i co przeniosłem do swoich zdjęć wraz z samym sposobem ich tworzenia, to poszukiwanie nocą miejsc o określonej atmosferze, wytworzonej przez napięcie między światłem a ciemnością. Często zdjęcia odwołują się do filmowych klisz popkulturowych. W wypadku Projektu UFO dotyczyło to zbiorowej wyobraźni na temat spotkania UFO, która jest u większości z nas podobna z racji wspólnego doświadczenia kultowych filmów typu E.T., Archiwum X itd.

 

Skąd takie zainteresowanie ciemnością? Uwalnia wyobraźnię?

Noc zawsze rozbudzała ludzką wyobraźnię oraz lęki. Wszystko obserwowane po zmroku wyglądają inaczej niż za dnia.

Lubię nastrój, który wyłania się po zmroku. Świat się uspokaja, większość ludzi idzie spać, słychać inne dźwięki, zapachy są wyraźniejsze. Dużo fotografuję Polskę – za dnia jest to kraj nieestetyczny i niewdzięczny wizualnie. Światło naturalne rzadko bywa piękne pod kątem fotografii. Przestrzeń jest zabałaganiona różnymi niepasującymi do siebie rzeczami, które piętrzą się chaotycznie. W nocy, za pomocą oświetlenia jestem w stanie wydobyć tylko te elementy, które mnie interesują.

 

Z drugiej strony w ciemnościach wszystko wygląda dziwnie. Tak na marginesie, czy w Projekcie UFO wszystkie sytuacje świetlne są wykreowane sztucznym oświetleniem? A jak w innych cyklach? Polska (Poland Synthesis) na przykład, czy to dziwne światło na Twoich zdjęciach to sytuacja zastana czy wykreowana? Kojarzy mi się z nagłym błyskiem, który rozświetla rzeczywistość tonącą normalnie w mroku – takie przyłapanie rzeczywistości.

Moja praca ze światłem różni się zależnie od cyklu. Przy Poland Synthesis pracowałem głównie z zastanym światłem i trochę fotografowałem z użyciem reflektorów samochodu. Ale już w Projekcie UFO zdjęcia były oświetlane przeze mnie, dokładnie zaplanowane. Często dla osiągnięcia finalnego efektu mieszam nietypowe rodzaje świateł.

 

Chciałbyś spotkać UFO? Albo polecieć w kosmos?

Chyba każdy chciałby zobaczyć ten nasz mały światek z kosmosu, o dłuższych podróżach międzyplanetarnych nie fantazjuję :)

Jeśli chodzi o marzenia, to chciałbym mieć dostęp do urządzeń, którymi posługują się naukowcy z NASA – możliwość fotografowania teleskopem Hubble’a albo marsjańskim Curiosity Rover... to by było ciekawe.

Mam wrażenie, że żyjemy wśród kosmitów, tylko ich nie dostrzegamy. Królestwa drzew czy grzybów są niesamowite – dopiero odkrywamy ich możliwości, sposoby komunikacji i umiejętności. Fascynujące i mądre ośmiornice... Nie mam wątpliwości, że w kosmosie jest pełno życia i nie jesteśmy aż tacy wyjątkowi w tej nieskończoności.

 

Lubisz sytuacje nieznane, spoza dotychczasowego doświadczenia? Interesuje Cię ten temat?

Tak, oczywiście, lubię sytuacje nowe i nieznane, które poszerzają horyzont i pozwalają wyjść poza codzienność.

 

Jak powstawały zdjęcia? Miejsca są przypadkowe?

Do pracy nad cyklem UFO, zainspirował mnie kolega i asystent, z którym wtedy podróżowałem po Polsce. Wierzył w spotkania z UFO i spędzając wspólnie czas podczas podróży samochodem, miałem okazję trochę z nim o tym dyskutować. Czasem zdarzało mu się wyskakiwać z auta gdzieś na polu i wypatrywać śladów obcych cywilizacji. Te doświadczenia sprawiły, że zacząłem sobie wyobrażać sceny lądowania kosmitów w polskim krajobrazie.

Część miejsc jest rzeczywiście przypadkowa, a część wybrałem z racji wiary określonych grup ludzi co do kosmicznego przeznaczenia tych obiektów czy miejsc. Na przykład zdjęcie kręgów kamiennych w Odrach – to miejsce stworzyli wędrowni Goci około IV wieku n.e. i wedle wiedzy archeologicznej miało charakter cmentarno-obrzędowy. Kamienie jednego z kręgów są ustawione w taki sposób, że słońce wschodzi między nimi raz w roku dokładnie w momencie przesilenia zimowo-wiosennego. Dla ludzi żyjących 2000 lat temu dobra znajomość gwiazd była ważniejsza niż dla nas współcześnie. Określała pory roku i wyznaczała niezbędne zajęcia, czynności warunkujące przetrwanie. Jednak współcześni wyznawcy UFO uważają, że to powiązanie kręgów kamiennych z astrologią jest niezwykłe i mają różne niesamowite teorie na ten temat.

Na innym zdjęciu sfotografowałem betonową strukturę z terenu Gór Sowich – to konstrukcja wzniesiona przez nazistów, jedna z dwóch w Europie. Nie zachowała się na jej temat żadna dokumentacja. Według teorii parahistoryczno-sensacyjnych miało to być miejsce testów nowych broni, konstruowanych przez nazistów pod koniec wojny, między innymi osławionych pojazdów latających Haunebu w kształcie dysku.

 

Projekt UFO to cykl o przybyszach z kosmosu, ale chyba też trochę o Polsce. Ta dziwna atmosfera widoczna jest też w cyklu Poland Synthesis. A UFO to jakby ekstrakt dziwności. Czasami mam wrażenie, że coś musi być w tym miejscu na świecie, jakieś dziwne moce sterujące mieszkającymi tu ludźmi. Zmuszające do robienia ciągle tego samego. Czas leci, a ta siła ciągle działa jak jakieś przyciąganie.

Cykl UFO jest zdecydowanie o Polsce. W trakcie wystawy w Jerozolimie w Artist House, zaskoczyły mnie reakcje ludzi, którzy czasami od kilkudziesięciu lat nie widzieli charakterystycznej dla naszej szerokości geograficznej przyrody i byli bardzo poruszeni obrazem polskiego lasu sosnowego … Nie sądzę, by dla nich istotny był temat UFO w tym cyklu.

Moim zamiarem była wtedy jednak eksploracja mocy klisz popkultury, w tym wypadku filmów science fiction. Jeśli cię poproszę o wyobrażenie sobie spotkania z UFO, wielce prawdopodobne, że pierwszy obraz, jaki sobie wyobrazisz, to snop światła w nocy itp.

 

UFO, miejsca emanujące energią... Dobór tematów wynika z Twoich zainteresowań czy to Polska jest tak surrealna?

Raczej wszędzie znajduję podobny klimat, chociaż mnie najbardziej inspiruje do pracy fotograficznej Polska.

 

Do niedawna obowiązkowy sposób pokazywania Polski opierał się a to na malowniczych górach, zalanym słońcem Rynku Głównym w Krakowie czy Żurawiu w Gdańsku. Mazowsze to wierzby, łany zboża i Chopin... Ty pokazujesz zupełnie inny obraz naszego kraju – wyrwane z mroku prostopadłościenne domy, dziurawe drogi i powykrzywiane ogrodzenia. To jakby miejsca gdzieś na końcu świata. Skąd się wzięło takie podejście do polskiego krajobrazu?

 

Muszę się cofnąć do 2002 roku, kiedy pojechaliśmy z moją partnerką w miesięczną podróż po Stanach Zjednoczonych. Poszukiwałem tam specyficznej atmosfery z filmów Davida Lyncha. Przez całą podróż odnosiłem wrażenie, że poruszam się po znajomym planie filmowym, rozpoznawałem tysiące lokacji. Podobnie odkrywałem znane mi kadry zdjęć amerykańskich klasyków fotografii – Williama Egglestona czy Ansela Adamsa.

Ta podróż zapoczątkowała u mnie fascynację zdjęciami krajobrazów. Po powrocie do Polski zdałem sobie sprawę, że na własnym podwórku mogę stworzyć ciekawą pracę. Ciężko to sobie wyobrazić, ale w tym czasie nikt w Polsce taką fotografią – nowoczesną interpretacją krajobrazu – nie zajmował się. Zacząłem więc nad tym pracować z przekonaniem, że jest to coś nowego, i czułem, że mam tu mnóstwo do zrobienia.

 

Czy interesuje Cię gra pomiędzy rejestracją a kreacją rzeczywistości?

Lubię zacieranie granic między fotografią dokumentalną a kreacją. Zależy mi na uchwyceniu atmosfery z pogranicza halucynacji, snu czy koszmaru, a jednak osadzonej w rzeczywistości.

 

Dlaczego właściwie na Twoich fotografiach nie ma ludzi? Była seria Śpiący, ale tam również ludzie nie byli obecni.

Rzeczywiście w moim głównym nurcie twórczym skupiam się na fotografowaniu przestrzeni bez ludzi, ale często człowiek jest obecny poprzez rzeczy, jakimi się otacza, jakie buduje, jak komunikuje się ze światem. Na moich zdjęciach o kondycji człowieka często opowiadają emanacje ludzkiej działalności. Właśnie o tym są ostatnie serie – Afterlife, Internety, Borderlands czy Kebaby, nad którymi kończę pracę w tym roku. Dobrze to widać na dużych powiększeniach, jakich używam podczas wystawiania prac. Uważam, że poprzez scenografię, którą tworzymy naszym życiem, można dużo się dowiedzieć o sztuce i aktorach w niej grających.

 

Bardzo interesuje mnie Twoje doświadczenie z teatrem Derevo. Niesamowite wrażenie zrobił na mnie ich spektakl widziany kiedyś na Festiwalu Malta w Poznaniu. Czy i jaki wpływ miał kontakt z artystami z Dereva na to kim jesteś teraz?

Bardzo możliwe, że widzieliśmy ten sam spektakl, ja też obejrzałem Derevo po raz pierwszy na Malcie w dziewięćdziesiątym którymś roku. Było to Red Zone. Pamiętam, że spektakl zrobił na mnie ogromne wrażenie i długo nie mogłem się po nim otrząsnąć. Byłem w tym czasie młodym aktorem i dość szybko okazało się, że Derevo otwiera szkołę, którą nazwali „School on Wheels”. Dostałem się tam na pierwszą edycję warsztatów i potem jeździłem jeszcze kilka lat na kolejne edycje. Szczególne podejście twórców Dereva było takie, że szkoła była praktyczna i każdy pobyt kończył się studenckim spektaklem wystawianym potem w teatrach i podczas festiwali. Te czasy były niesłychanie intensywne, ćwiczenia, które tam robiliśmy, dawały do myślenia na wielu poziomach. W tym czasie mniej więcej zacząłem się interesować również fotografią. Końcowy egzamin polegał na stworzeniu piętnastominutowego solo, mój dotyczył wymyślonej postaci demona fotografii na podstawie ludowych wierzeń o wykradaniu duszy za pomocą zdjęć. Pracowaliśmy ze wszystkimi artystami z grupy, ale moją główną mentorką była Elena Yarovaya, która miała też bardzo ciekawe pomysły na rozwijanie fotografii. Cały ten okres miał na mnie duży wpływ.

Teraz współpracuję czasem przy tworzeniu spektakli teatralnych jako realizator wideo i w teatralnym procesie czuję się bardzo naturalnie.

A wracając do moich artystycznych prac, to chętnie używam metafory pustej sceny, oświetlanej przeze mnie światłem, gdzie nie ma aktorów i możemy się spokojnie przyjrzeć życiu poprzez samo otoczenie, dając upust własnej wyobraźni. Często dostaję od widzów feedback, że patrząc na moje prace, wyobrażają sobie sceny, które mogłyby się tam wydarzyć, czasem może niekoniecznie chcąc w nich uczestniczyć :)

Czerwiec 2021

 

 

Szymon Rogiński (ur. 1975 w Gdańsku)

Fotograf. Studiował aktorstwo w School on Wheels of the Derevo Theatre (Niemcy, Holandia, 1997–1998) oraz fotografię w Studium Fotografii Artystycznej w Gdańsku (1997–1999). Tworzy projekty fotograficzne będące ponowoczesnym rozwinięciem formuły fotografii dokumentalnej i krajobrazowej, które opierają się na indywidualistycznym i subiektywnym interpretowaniu głównie polskiej rzeczywistości. Jego najbardziej znane cykle to Polska (Poland Synthesis) (2003–2006) i Projekt UFO (2007). W obu ważnym środkiem wyrazu jest gra światła i ciemności. W cyklu Nokturny artysta prezentował tajemnicze i pełne niesamowitości współczesnych polskich krajobrazów.

  • logotyp unii europejskiej

Wyszukaj