Andrzej Różycki był, nie tylko dla nas w MuFo, jedną z najważniejszych postaci powojennej sztuki polskiej. Był istotną postacią nurtu neoawangardowego, należał do Grupy 0-61 oraz Warsztatu Formy Filmowej. Wszechstronnie wykształcony, jako fotograf, reżyser filmowy i teoretyk sztuki patrzył na sprawy ludzkie z zaskakującą przenikliwością, a jednocześnie życzliwie. Jako artysta miał w sobie rzadką dziś cechę, jaką jest skłonność do głębokiej refleksji i namysłu. To mogło być dezorientujące, ponieważ jednocześnie był przykładem artysty poszukującego, stale modernizującego, zgodnie z własnym przeświadczeniem, formułę własnej sztuki. Jego twórczości nierzadko towarzyszyło romantyczne przesłanie, wyrażające się chociażby w przekonaniu, iż sztuce, także analitycznej, powinno towarzyszyć przesłanie ideowe. Konsekwentnie podejmował problematykę związaną z historią, pamięcią, sacrum, ale także naturą procesów medialnych, jako składnikami autorskiego programu sztuki. Jego definiowanie było ściśle związane z egzystencjalną refleksją.
Był przyjacielem naszego Muzeum. Tutaj w 2004 otworzyliśmy jego dużą monograficzną wystawę pt. Chodzę swoimi drogami, którą wspominał z sentymentem jeszcze podczas pobytu w Krakowie w październiku tego roku. Cieszył się wtedy, że z hotelowego okna ma widok na, jak mówił „najpiękniejszy i najważniejszy zamek w Polsce". Nie mogliśmy wtedy przypuszczać, że to Jego ostatni pobyt w Krakowie.

 

Inne aktualności

w lewo
w prawo
  • logotyp unii europejskiej

Wyszukaj